Moda medyczna? A cóż w tym dziwnego! Każda grupa zawodowa identyfikowana jest przez precyzyjny dress code i dzięki temu jej przedstawiciele utożsamiają się z własnym środowiskiem oraz czują się dumni z wykonywanej pracy. Moda nie omija więc ani wojskowych czy policyjnych mundurów, ani odzieży medycznej. Bo poza wszystkim w obu przypadkach obok pracy żołnierze, policjanci i lekarze podejmują też służbę – muszą wchodzić w liczne relacje interpersonalne i być dobrze kojarzeni oraz godni zaufania. Strój jest dla lekarza nie tylko ochroną przed drobnoustrojami ale także rodzajem identyfikatora: wychodząc na przeciw potrzebom pacjenta, coraz częściej rezygnuje się z białych kitli na rzecz kolorowych uniformów, przypominających zgrabnie skrojone garsonki czy marynarki. Lekarz nie oddziela się już pacjenta barierą stroju – raczej pokazuje, że dbając o swój wygląd, dba także o dobre samopoczucie pacjenta. Ale strój nie od zawsze zaprzątał głowy lekarzy i personelu medycznego.
POCZĄTKI MEDYCYNY I LEKARZE – ZAKONNICY
Początki medycyny nikną w pomroce dziejów, bo trudno wyobrazić sobie, że był czas, w którym nie starano się jakoś pomagać ludziom cierpiącym, ale też możliwość niesienia pomocy była baaardzo ograniczona. Za ojca medycyny uznaje się Hipokratesa, Greka z wyspy Kos – tego samego, którego imieniem ochrzczono przysięgę jaką składają współcześni lekarze. Choć o samej działalności Hipokratesa wiemy niewiele, przypisuje mu się oddzielenie medycyny uprawianej przez kapłanów od medycyny naukowej czyli opartej na racjonalnych przesłankach. Był ów ojciec medycyny potomkiem znakomitego rodu, w którym mężczyźni z pokolenia na pokolenie wykazywali zainteresowanie medycyną. Ten rodzinny cech medyków właśnie za sprawą Hipokratesa dopuścił „obcych” do wiedzy medycznej – Hipokrates nauczał medycyny za pieniądze i przekazywał kolejnym adeptom sztuki medycznej całą swoją wiedzę. Choć Hipokrates pisał o lekarzach: „Podobni są oni bowiem do statystów występujących w tragediach: jak ci mają postać, szaty i oblicze aktora, lecz nie są aktorami, tak wielu jest lekarzy z imienia, lecz w istocie rzeczy – nader niewielu”, żadne szaty nie wyróżniały jeszcze wtedy medyków spośród innych ludzi.
Walka medycyny świątynnej z naukową wcale nie skończyła się wraz z nastaniem wieków średnich – przeciwnie: właśnie wtedy przybrała na sile. Wciąż wierzono, że choroba jest karą za grzechy zesłaną przez siły wyższe i że najlepszym lekarstwem jest modlitwa albo odprawianie nad chorym rozmaitych rytuałów religijnych. Sprawy nie ułatwiał fakt, że lekarzami byli niemal wyłącznie zakonnicy, niedopuszczający żadnej innej wiedzy niż ta zawarta w świętych księgach. Można powiedzieć, że średniowieczna medycyna stanowiła krok wstecz w stosunku do myśli antycznej. Jeśli dodamy, że obok zakonników medycyną dla bogatych parali się wróżbici, alchemicy i astrologowie, a w przypadku biednych – domorośli uzdrowiciele i babki-zielarki, łatwo wyobrazić sobie jak wielkim ryzykiem było chorowanie… Opisy niektórych średniowiecznych kuracji budzą zgrozę, przy nich stawianie pijawek, lewatywa czy upuszczanie krwi wydają się całkiem niegroźne. Groźne za to i często kończące się śmiercią pacjenta były praktyki chirurgiczne z użyciem zwyczajnych narzędzi rzemieślniczych jak piła czy wiertło. Operacje wykonywano oczywiście bez znieczulenia.
Fatalny stan higieny w średniowiecznych skupiskach ludzkich dotyczył także lekarzy, którzy często wyglądali jak rzeźnicy. Doprawdy: końskie trzeba było mieć zdrowie, żeby chorować w średniowieczu…
SKĄD SIĘ WZIĄŁ PRZERAŻAJĄCY STRÓJ LEKARSKI PRZYPOMINAJĄCY PTAKA?
Jakby tego wszystkiego było mało, średniowieczną Europę co jakiś czas nawiedzały zarazy. W XIV wieku dżuma niemal doszczętnie zniszczyła europejską cywilizację, a maska lekarza czasów pomoru przeszła do historii jako jeden z symboli tego czasu czarnej śmierci, choć historycy spierają się czy pojawiła się ona już a wieku XIV, czy dopiero XVI. Obecna szeroko w ikonografii, do dziś działa na wyobraźnię i jest inspiracją dla twórców popkultury. Charakterystyczna maska z małymi otworami na oczy oraz długim ptasim dziobem, przypominająca wenecką maskę karnawałową jest naprawdę demoniczna. Obok niej lekarz miał na sobie długą do samej ziemi szatę a w dłoni dzierżył kij. Po co to wszystko? Skąd tak dziwaczna… hmmm… odzież medyczna?
Maska miała chronić przed zakażeniem oraz odorem rozkładu chorych ciał. W dziób wkładano zioła oraz inne medykamenty. Wierzono, że zaraza przenosi się przez „zgniłe powietrze”, a całkowita fizyczna izolacja od chorego daje gwarancję, że się człowiek nie zarazi. Początkowo maski medyków były białe, z czasem zaczęto je… ozdabiać – zupełnie jak maski karnawałowe. Jednym z modeli ptasiego dzioba była maska zwana moretta. W dziobie umieszczony był klin, który lekarz musiał trzymać w ustach, żeby zagwarantować sobie hermetyczne zamknięcie maski. A po co kijek w dłoni? Żeby nie dotykać chorego. Nie dość więc, że strój lekarza był wprost przerażający, a maska moretta uniemożliwiała mu rozmowę z chorym, to jeszcze medyk nie był skłonny do dotykania chorego. Czy można wyobrazić sobie bardziej bezosobową „służbę medyczną”?
W XIX W. FARTUCHY LEKARSKIE BYŁY… CZARNE
Starożytni chirurdzy przeprowadzali wiele zabiegów operacyjnych ratujących życie, które medykom XIX wieku wydawały się niewykonalne. Starożytna medycyna wschodnia czy afrykańska stała na wyższym poziomie niż medycyna europejska w początkach ery nowożytnej. Wykonywano tak skomplikowane operacje jak trepanacja czaszki, amputacje, zabiegi wewnątrz jamy brzusznej. Wiek XIX w Europie to nie był dobry czas dla medycyny. Operacje chirurgiczne wykonywano tylko w ostateczności. Śmiertelność była bardzo wysoka. Panowało nieracjonalne przekonanie, że „lepiej tego nie ruszać” i nie ingerować w wolę bożą – jeszcze w XIII wieku papież Innocenty III zabronił (!) dokonywania operacji jako niezgodnych z wolą najwyższego.
Nie dziwi więc fakt, że w historii medycyny tego okresu co i rusz natrafiamy na sformułowanie „ponownie odkryto” – wydaje się, że wieki średnie skutecznie zaprzepaściły odkrycia starożytnych medyków, przez co całe pokolenia pacjentów musiały konać w boleściach.
Jakby na ironię, fartuchy lekarskie były w XIX wieku czarne. Na rycinach odnajdujemy chirurgów w czarnych kitlach, którzy jako jedyne znieczulenie mogą podać pacjentowi… opium.
ROZWÓJ MEDYCYNY I WPROWADZENIE BIAŁYCH FARTUCHÓW
Na szczęście wiek XX to czas, w którym rozwój medycyny ruszył z kopyta. Choć już od jakiegoś czasu zdawano sobie sprawę, że istnieje „coś”, co wywołuje choroby i byłoby sensownym się od tego „czegoś” odizolować inaczej niż przy pomocy demonicznego stroju z dziobem, dopiero odkrycia Ludwika Pasteura i Roberta Kocha uświadomiły ludzkości fakt istnienia drobnoustrojów chorobotwórczych, które przenoszą się z człowieka na człowieka. Pojawienie się białych fartuchów, czepków i masek z grubego białego płótna dało początek ochronnej odzieży medycznej zapobiegającej przenoszeniu się zarazków. Odzież taka była gotowana i prasowana w wysokich temperaturach.
Wraz z rozwojem wiedzy dostrzeżono fakt, że odzież ochronna medyczna powinna być stosowana adekwatnie do istniejących zagrożeń. Bezdyskusyjnie należy ją stosować w przypadku kontaktu z materiałem potencjalnie zakaźnym, z czynnikami mogącymi wywołać infekcję, podczas zabiegów medycznych. Biel to nie tylko znak rozpoznawczy lekarzy i pielęgniarek, ale także kolor, na którym najszybciej widać zabrudzenia, co motywuje medyków do utrzymania nieskazitelnej czystości. Oczywiście obok fartuchów białych w szpitalu zauważymy też inne kolory odzieży medycznej. Chirurdzy na przykład przywdziewają na sali operacyjnej fartuchy zielone lub niebieskie. Dlaczego? Wynika to z faktu, że pole operacyjne jest w znacznej mierze czerwone, a niebieski i zielony sprawiają, że oczy odpoczywają i stają się bardziej wrażliwe na kolor pola operacyjnego. Oderwanie wzroku od pola i zawieszenie go na śnieżnobiałym fartuchu dawałoby efekt oślepienia podobny do tego jaki odczuwamy patrząc na śnieg.
OBUWIE SZPITALNE DLA JESZCZE LEPSZEJ OCHRONY PACJENTÓW
Oprócz ochronnej odzieży medycznej, lekarze i pielęgniarki potrzebują także odpowiedniego obuwia. Klapki medyczne czy drewniaki muszą być lekkie i stabilne.Ważne, żeby miały doskonale wyprofilowaną wkładkę orz antypoślizgową podeszwę. Personel medyczny spędza wiele godzin na nogach, stąd konieczność zadbania o stawy i kości. Ale też obuwie szpitalne potrzebne jest kadrze medycznej z uwagi na lepszą ochronę pacjentów. Brud wnoszony na butach używanych na zewnątrz mógłby stać się przyczyną zakażeń. Oczywiście nowoczesne obuwie medyczne nie musi być białe – znajdziemy drewniaki damskie we wszystkich kolorach, można je dopasować do równie kolorowych kompletów medycznych.
Ostatnią zaletą obuwia medycznego jest jego podeszwa – gruba guma sprawia, że buty są ciche i nie przeszkadzają ani pracującym lekarzom, ani pacjentom.
NOWOCZESNA ODZIEŻ MEDYCZNA
Dziś coraz częściej przyjmują nas lekarze w atrakcyjnie skrojonych kompletach medycznych, które z klasycznym białym kitlem niewiele mają wspólnego. W XIX wieku medyk pojawiał się przy łóżku chorego po prostu w smokingu, kamizelce czy surducie. Potem nastała era bieli. Dziś odzież medyczna jest kolorowa i wzorzysta. Lekarze mający kontakt z dziećmi najchętniej sięgają po komplety medyczne w nasyconych żywych kolorach, z bohaterami ulubionych dziecięcych kreskówek czy filmów. Wszyscy, bez względu na wiek, lubimy, kiedy lekarz skraca dystans i nie budzi szpitalnych ponurych skojarzeń. W białym kitlu nawet najbardziej empatyczny takie skojarzenia budzi. Odziany w kolorowy albo wzorzysty komplet medyczny, odsuwa myśl o bólu, trudnej terapii czy gorzkim lekarstwie. Bluzki, bluzy, żakiety i spodnie medyczne mogą przestać budzić przykre skojarzenia i sprawić, że pacjenci zaczną postrzegać lekarzy jako środowisko łatwiej wchodzące w relacje, empatyczne i nadążające za modą. Bo lekarz też człowiek.