Chirurgia to dziedzina medycyny, której historia jest pełna zaskakujących zwrotów akcji. Jeśli myślimy, że współczesna wiedza o ludzkim ciele i umiejętności dzisiejszych chirurgów to wynik linearnie zdobywanego know-how to… jesteśmy w błędzie! Starożytni chirurdzy potrafili dużo więcej niż ich koledzy po fachu żyjący w XVIII, czy XIX wieku. Najstarsze dowody na umiejętnie przeprowadzane trepanacje czaszki pochodzą sprzed 13 tysięcy lat, a zakończoną sukcesem amputację kończyn – sprzed 5 tysięcy lat.
Niestety Wieki Ciemne skazały ludzkość na zapomnienie większości chirurgicznych umiejętności – w XIII wieku papież Innocenty III zabronił przeprowadzania jakichkolwiek operacji uznając je za niezgodne z wolą Boga. Jeszcze w XIX wieku przeprowadzania trepanacji czaszki raczej się wystrzegano, bo śmiertelność pacjentów wynosiła niemal 100 procent, a próby amputacji kończyn kończyły się często śmiercią z powodu wykrwawienia (zaczęło się to zmieniać na przełomie XVIII i XIX wieku, gdy podczas różnego rodzaju bitew – lekarze wykonywali dziesiątki amputacji, najczęściej pod ostrzałem i bez znieczulenia). W tym kontekście nie dziwi czarny kolor fartuchów XIX-wiecznych chirurgów… Obecnie z medycyną kojarzony jest przede wszystkim kolor biały, a z chirurgią zielony i niebieski. Jaka jest historia tych lekarskich barw?
NA POCZĄTKU BYŁO.. CZARNO, A POTEM BIAŁO
Jak już wspomniano we wstępie – średniowiecze (V-XV wiek) i czasy nowożytne (XV-XIX wiek) wiązały się na początku z zakazem przeprowadzania jakichkolwiek zabiegów chirurgicznych, a potem z koniecznością powolnego odkrywania tajników chirurgii niemal od zera. Zdobywanie wiedzy chirurgicznej przez nowożytnych lekarzy wiązało się z… dużym upływem krwi u pacjentów. Dlatego właśnie fartuchy i kitle ówczesnych chirurgów miały kolor czarny – na nim po prostu nie było widać krwi! Na przełomie czasów nowożytnych i najnowszych zamieniono kolor czarny na biały, bo to właśnie na tym drugim najlepiej było widać nie tylko krew (potrafiono już kontrolować i skutecznie tamować krwawienie podczas operacji), ale również wszelkie inne zabrudzenia. Ponadto biel była i jest synonimem m.in. czystości, a na przełomie XIX i XX wieku wiedziano już, że dbałość o higienę oraz stosowanie rozmaitych środków dezynfekujących przed, w trakcie i po zabiegu jest niezwykle istotna dla powodzenia wszelkich zabiegów chirurgicznych.
ODZIEŻ OCHRONNA NA SALI OPERACYJNEJ
Każdy zabieg operacyjny wymaga odpowiedniego przygotowania doń nie tylko pacjenta, ale również chirurga. Lekarz musi posiadać oczywiście niezbędną wiedzę i odpowiednie predyspozycje psychiczne, a także: właściwie przygotowaną salę operacyjną oraz wszelkie niezbędne narzędzia. Każdorazowo przed przystąpieniem do zabiegu operacyjnego konieczne jest dokładne umycie rąk (zgodne z procedurami) oraz założenie odzieży ochronnej (po umyciu rąk, bezpośrednio przed wejściem na salę). Odzież ochronna to: ubranie (spodnie, koszula/bluza, fartuch), obuwie i nakrycie głowy. Strój chirurga może być wykorzystany wyłącznie na bloku operacyjnym podczas konkretnego zabiegu – wszystko po to, by maksymalnie ograniczyć ryzyko przenoszenia bakterii i innych drobnoustrojów. Bielizna, fartuchy i czepki chirurgiczne powinny być wykonane z doskonałej jakości, naturalnego materiału, by zagwarantować lekarzowi maksymalnie komfortowe warunki do pracy. Bardzo ważnym elementem stroju są wygodne buty medyczne, z odpowiednio wyprofilowaną, antypoślizgową podeszwą. Jakie kolory strojów obowiązują na sali operacyjnej?
ZIELEŃ, CZYLI KOLOR ZAREZERWOWANYCH DLA CHIRURGII
Nowożytni chirurdzy nosili czerń, którą następnie zastąpiono bielą. Biały kolor był bardzo długo jedynym obowiązującym w strojach roboczych lekarzy i pielęgniarek (te długo musiały nosić dodatkowo biało-czarne czepki), dzięki czemu szybko odróżniano personel medyczny od niemedycznego (czyli m.in. salowych, czy pracowników administracji). Współczesne placówki medyczne coraz częściej są… multikolorowe. Dyrektorzy klinik i szpitali chętnie korzystają z szerokiej oferty ubrań medycznych producentów tego typu odzieży i wyposażają pracowników placówek w kolorowe stroje medyczne. Często stosowaną praktyką jest wybranie określonego koloru stroju dla poszczególnych grup personelu, np. biały kitel medyczny dla lekarza (odzież medyczna noszona pod kitlem może być biała, kolorowa, a nawet wzorzysta!), różowe stroje dla pielęgniarek i sióstr oddziałowych, żółte dla salowych, czy grafitowe dla pracowników administracji. Warto tutaj podkreślić, że niektóre kolory są odgórnie zarezerwowane, np. czerwony dla ratowników medycznych i zielony dla chirurgów..
DLACZEGO AKURAT ZIELONY STRÓJ?
Dlaczego biały strój chirurgów zastąpiono zielenią? Zmiana ta dokonała się na początku XX wieku. Stwierdzono wówczas, że lekarz operator ma podczas swojej pracy do czynienia głównie z kolorem czerwonym (w różnych jego odcieniach), który mocno kontrastuje z bielą lekarskiego fartucha. Podczas wielogodzinnych operacji i wpatrywaniu się w czerwone i różowe narządy pacjenta oraz krew – czysta biel może mieć negatywny wpływ na ostrość widzenia chirurga, a wręcz go oślepiać (to efekt podobny do tego, gdy nagle przeniesiemy wzrok z np. z wnętrza domu na biały śnieg, w którym odbijają się słoneczne promienie). Najlepszym rozwiązaniem było więc zastąpienie koloru białego – barwą dopełniającą czerwień, czyli leżącą po przeciwnej stronie koła barw. Właśnie dlatego padło na zieleń, która jest kolorem dopełniających czerwień do achromatyczności (czyli bezbarwności).W praktyce zielony strój chirurga przekłada się na lepszą jakość i ostrość widzenia, nie męczy oka lekarza i podnosi wrażliwość na nawet niewielkie zmiany w odcieniach kolor czerwonego, zwiększając jego uważność podczas zabiegów.
CZY TYLKO ODCIENIE ZIELENI?
Nie! Obok zieleni w kole barw znajduje się kolor niebieski, który również jest barwą dopełniającą czerwień. Współcześni chirurdzy korzystają więc ze strojów medycznych w tych dwóch kolorach: zieleni i niebieskim.
MEDYCYNA W POLSCE ZA CZASÓW PRL
O funkcjonowaniu służby zdrowia w czasach słusznie minionych można pisać z co najmniej dwóch perspektyw: przyglądając się absurdom tego funkcjonowania albo przez pryzmat historii – dat i faktów, bo przecież PRL to epoka, w której budowało się znamienite placówki i przeprowadzało pionierskie zabiegi. Prawda o życiu zawodowym lekarzy i pielęgniarek oraz funkcjonowaniu ośrodków zdrowia i szpitali leży jak zwykle po środku.
O tym, że partyjni notable chętnie afiszowali się z przedstawicielami środowisk medycznych, kiedy tylko nadarzała się okazja, nie trzeba nikomu przypominać. Rozmaite święta i obchody to była doskonała okazja, żeby pokazać obywatelom, jak bardzo władza troszczy się o ich życie i zdrowie i przy okazji przypisać sobie trochę zasług. Z jednej strony biały personel hołubiono, z drugiej dopuszczano do sytuacji, w których w karetkach pogotowia jeździli ludzie bez jakiegokolwiek przygotowania medycznego, z wykształceniem zawodowym. Z jednej strony nieustannie podkreślano, że obywatele leczyć się mogą za darmo, z drugiej kwitło łapownictwo i korupcja.
Warto pamiętać, że PRL to także czas powstania kluczowych placówek na mapie naszego kraju. W roku 1965 otwiera swoje podwoje Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Krakowie – Prokocimiu, którego budowę współfinansowano ze środków podarowanych przez Polonię Amerykańską. W 1976 roku wmurowano akt erekcyjny pod budowę Pomnika – Szpitala Centrum Zdrowia Dziecka, który pierwszych pacjentów przyjął już rok później. W roku 1988 otwarto Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Wszystkie wymienione szpitale funkcjonują po dziś dzień i mają bardzo wysoką renomę w Polsce i Europie.
UBIÓR PIELĘGNIARSKI – OD CZEPKÓW PO MUNDURKI
Współcześni pracownicy służby zdrowia coraz częściej rezygnują z białej odzieży medycznej na rzecz ubiorów kolorowych i mniej kojarzących się ze szpitalem. Choć dla wielu z nas to właśnie biel jest najmocniej kojarzona z medycyną (biały personel!), przyjmujemy te zmiany ze spokojem. Kiedyś pielęgniarki nosiły charakterystyczne czepki, dziś przemykają między pacjentami w zgrabnie skrojonych mundurkach pielęgniarskich przypominających nienaganne stylistycznie żakiety i sukienki. Obok bieli, pojawia się błękit czy amarant, a na oddziałach dziecięcych królują tkaniny wzorzyste, na których pojawiają się nawet ulubieni bohaterowie kreskówek. Wszystko po to, żeby skrócić dystans i pokazać się pacjentom od zupełnie innej strony – wszak wszyscy jedziemy na tym samym wózku…
PAŃSTWOWE RATOWNICTWO MEDYCZNE I JEGO EWOLUCJA
Studia ratownicze i sami ratownicy medyczni to dość młoda grupa zawodowa; kiedyś określaliśmy ich mianem sanitariuszy, dziś muszą skończyć 3-letnie studia, odbyć praktyki w ramach studiów i nieustannie doszkalać się już podczas pracy. Na naszych oczach dokonują się zmiany w prawie, mające zreformować oraz ujednolicić przepisy dotyczące Państwowego Ratownictwa Medycznego. Z punktu widzenia pacjenta jedną z najważniejszych zmian jest ta związana z uzyskiwaniem kwalifikacji zawodowych. Każdy ratownik zobowiązany będzie do zdania PERM – Państwowego Egzaminu Ratownika Medycznego. Możliwość podejścia do tego egzaminu będzie przysługiwała osobom, które ukończyły studia I stopnia oraz odbyły 6-miesięczną praktyką zawodową w ramach studiów. Należy podkreślić, że zmiany te będą dotyczyły osób, które rozpoczną edukację w zawodzie ratownika medycznego dopiero po 1 września 2017 roku. Ratownicy praktykujący ten zawód dłużej wciąż będą brali udział w kursach specjalistycznych i kwalifikacyjnych, za odbycie których zdobywać będą punkty. Obowiązek zatrudniania ratowników wyłącznie na umowę o pracę znacznie polepszy ich bezpieczeństwo na rynku pracy.
Wszelkie obawy o to, że w karetkach jeździć mogą ludzie bez stosownych kwalifikacji, odłożyć należy więc do lamusa.
PIELĘGNIARKI NIE CHCĄ JUŻ BYĆ SIOSTRAMI
Podobnie jak te związane z brakiem zaufania do pielęgniarek. To dziś także absolwentki studiów magisterskich, nieustannie się doszkalające, zaliczające kolejne kursy i specjalizacje. Jeśli z jakiegoś powodu wciąż lubią, kiedy mówi się do nich per siostro, z tylko z uwagi na fakt historycznych konotacji z tym określeniem – kiedyś służbę pielęgniarską pełniły zakonnice. Starsi pacjenci nie wyobrażają sobie, żeby zwracać się do pielęgniarek inaczej. Ale pielęgniarki nie chcą już być siostrami, nie chcą by traktowano jej jako służbę przy boku lekarzy – są równoprawnymi partnerkami: doskonale wykształconymi i empatycznymi. Z uwagi na ogrom obowiązków i odpowiedzialności oraz kiepskie zarobki, zawód ten nie jest popularny wśród młodego pokolenia, a ze względu na starzenie się społeczeństwa, pielęgniarki potrzebne będą coraz bardziej. Braki kadrowe dają nam się we znaki już dziś.
DŁUGA DROGA DO BYCIA LEKARZEM
Polska służba zdrowia, podobnie jak oświata, podlega nieustannym zmianom, które najmniej satysfakcjonujące są dla pracowników obu sektorów. I lekarze, i pielęgniarki, i cały personel medyczny, dzięki któremu nasze życie i zdrowie jest w dobrych rękach, boryka się z wieloma systemowymi absurdami, które nie pozwalają myśleć perspektywicznie o rozwoju kariery. Ci pracownicy służby zdrowia, którzy pracują wyłącznie w placówkach państwowych, wciąż skazani są na czekanie: że będzie lepiej, sensowniej, bardziej racjonalnie. Ci, którzy tego czekania nie wytrzymują, a coraz częściej w ogóle nie planują, otwierają gabinety prywatne alby wyjeżdżają za granicę. A przecież droga do stania się lekarzem jest długa i trudna – to maraton wyłącznie dla zmotywowanych i zdeterminowanych.
Co czeka osoby marzące o pomaganiu innym?
- sześć lat studiów
- staż
- do 2013 LEK (Lekarski Egzamin Końcowy) a obecnie LEP – Lekarski Egzamin Państwowy
- rezydentura
- specjalizacja(e)
Studia medyczne oraz cała ścieżka awansu zawodowego to plan na życie. Plan, wykluczający marnowanie czasu i funduszy. To od dobrze wykształconych lekarzy i innych pracowników służby zdrowia zależy nasze życie i zdrowie.
ZASŁUŻENI DLA POLSKIEJ MEDYCYNY
Myśląc ciepło o współczesnych lekarzach, pamiętajmy o ich znamienitych poprzednikach:
Wojciech Oczko (1537–1599), nadworny lekarz trzech polskich królów: Zygmunta Augusta, Stefana Batorego i Zygmunta III Wazy. Wychowanek Akademii Krakowskiej, który dyplom doktorski zdobył na uniwersytetach w Padwie i Bolonii. To on jako pierwszy wskazał na szkodliwość rtęci zawartej w lekach.
Napoleon Cybulski (1854–1919), twórca krakowskiej szkoły fizjologii który dał początek nowej nauce medycznej – endokrynologii. Był także pionierem badań EEG.
Ludwik Teichmann (1823–1895), anatom. Jego badania otworzyły drzwi do wszystkich późniejszych badań nad hemoglobiną, a metoda wykrywania obecności krwi w miejscu zbrodni do dzisiaj używana jest przez kryminologów i lekarzy sądowych ze względu na niski koszt i natychmiastowy wynik.
WHO I ŚWIATOWY DZIEŃ ZDROWIA
7 kwietnia obchodzić będziemy Światowy Dzień Zdrowia – World Health Day pod patronatem WHO. Tegoroczne hasło brzmi: Zdrowie dla wszystkich, a towarzyszą mu takie hasła jak:
„Nikt nie powinien wybierać między śmiercią, a trudnościami finansowymi. Nikt nie powinien wybierać pomiędzy kupowaniem lekarstw, a kupowaniem jedzenia”.
„Stan pełnego fizycznego, umysłowego i społecznego dobrostanu to ideał, do którego powinni dążyć wszyscy ludzie”.
Organizatorzy wciąż podkreślają, że co najmniej połowa ludzi na świecie nie jest obecnie w stanie uzyskać niezbędnych usług zdrowotnych, a pokrywanie katastrofalnych wydatków na opiekę zdrowotną jest problemem globalnym. W bogatszych krajach w Europie, Ameryce Łacińskiej i niektórych częściach Azji, które osiągnęły wysoki poziom dostępu do usług zdrowotnych, coraz więcej osób wydaje co najmniej 10% swoich domowych budżetów na wydatki zdrowotne.
A zaraz potem – 10 kwietnia – obchodzimy Dzień Pracownika Służby zdrowia. Pomyślmy…
Czy pracownikom służby zdrowia pracuje się w XXI wieku coraz lepiej? W ostatnich latach na pewno nie mają łatwo: środowiskiem wstrząsają strajki – wszyscy pamiętamy białe miasteczko stworzone przez pielęgniarki pod Sejmem czy niedawny protest lekarzy rezydentów – związane nie tylko z postulatami podniesienia zarobków, ale także zwiększeniem nakładów na służbę zdrowia. Dobrze funkcjonujący system państwowej służby zdrowia leży w interesie nas wszystkich – każdy z nas będzie miał kiedyś status pacjenta i chciałby mieć dostęp do nowoczesnych terapii, skutecznych leków i – przede wszystkim – empatycznych lekarzy, którzy nie umierają z przemęczenia.